Berlinale 2013: Soderbergh, Panahi, Dumont

Data:

Trzy ważne premiery konkursowe - mainstreamowy thriller Soderbergha, historyczny dramat filozoficzny Dumonta i kolejne przesłanie od więźnia irańskiego reżimu, Jafara Panahi. Raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze intrygująco.

Side Effects - Steven Soderbergh / USA

Po zniszczonym przez krytykę Haywire Soderbergh postanowił wrócić do tematów związanych z medycyną, kręcąc thriller o lekach przeciwdepresyjnych. Emily (Rooney Mara) jest młodą graficzką, cierpiącą na depresję. Stan kobiety pogarsza się, gdy jej mąż wychodzi z więzienia i potrzeba jest pomoc specjalisty. Po żmudnym dobieraniu leków udaje się znaleźć ten właściwy, a przynajmniej tak się wydaje - do dnia, w którym kobieta kuchennym nożem zabija swego męża. W kłopoty wpada nie tylko Emily, ale również jej psychiatra (Jude Law), którego czeka nie lada test z etyki lekarskiej.

Rooney Marę pamiętamy najlepiej jako Lisbeth Salander w fincherowskiej Dziewczynie z tautażem. Dziwnym zbiegiem okoliczności druga z odtwórczyń roli Lisbeth, Noomi Rapace, również zagrała w tym roku morderczynię na antydepresantach (Passion Briana De Palmy) - tyle że Mara miała więcej szczęścia w zakresie jakości finalnego produktu jej wysiłków. Side Effects to solidny paranoidalny thriller bez pozytywnego bohatera, który zapewne nie przeszedłby testu na nieskazitelną logikę, ale za to niejako przy okazji zwraca uwagę na istotny problem. Środowisko lekarskie - twierdzi Soderbergh - jest nie tylko związane finansowo z wielkim farmaceutycznym przemysłem. Jest również drastycznie niedoinformowane, a do tego poddawane ciągłej presji ze strony pacjentów, bo reklamowanie leków na receptę jest w Stanach dozwolone (z sugestywnym dopiskiem "zapytaj swojego lekarza o..."). Wysoka konsumpcja antydepresantów to problem istniejący w tym kraju od dawna (życzliwi doradzają Emily swoje ulubione specyfiki). Nie bardzo możemy patrzeć z góry na przyjaciół zza jeziora, bo i Polacy są zatwardziałymi lekożercami. Film, pod zaskakującym tytułem Panaceum, ma pojawić się u nas na wiosnę. Jeśli przyczyni się do rozpoczęcia dyskusji na ten ważny temat, wybaczę mu wszelkie wady.

W koszulce "Jude Law jest boski!" 7/10

Closed Curtain (Pardé) - Jafar Panahi, Kamboziya Partovi / Iran

Irański reżyser, mimo aresztowania i oficjalnego zakazu pracy twórczej wydanego przez reżim, wciąż daje o sobie znać. Jego poprzedni film, przemycony w ciastku, pokazywano na 64 festiwalu w Cannes. Najnowszy, Closed Curtain, ma premierę na tegorocznym Berlinale. To tajemnicza, alegoryczna opowieść, w której w domu nad morzem spotykają się pisarz scenariuszy i młoda kobieta-zbieg. A po pewnym czasie przybywa i sam Panahi, który jednak zdaje się funkcjonować jakby obok tych postaci. Nie do końca wiadomo, który ze światów jest realny, a który jest jedynie fantazmatem, zresztą oba przenikają się od czasu do czasu ku niekłamanemu zdziwieniu reżysera.

Closed curtain to surowy, medytacyjny obraz, w którym Panahi przekazuje refleksję o własnej, trudnej sytuacji jako twórcy. Dla mnie niestety nudny usypiacz, ale bardziej odporni widzowie z pewnością znajdą w nim coś interesującego dla siebie. Bardzo żałuję, że Panahi nie przybył do Berlina, by odpowiedzieć na kilka pytań i życzę mu, by mógł tam stawić się ze swoim następnym, ciekawszym filmem.

Camille Claudel 1915 - Bruno Dumont / Francja

Nowy film Dumonta oparty jest na losach słynnej francuskiej rzeźbiarki, Camille Claudel, zamkniętej przez swoją rodzinę w szpitalu psychiatrycznym. Oczywiście Dumont nie jest tuzinkowym reżyserem, którego zainteresowałaby burzliwa kariera artystki. Fascynuje go raczej okres, w którym Claudel przebywała w szpitalu, odcięta od świata, pełna obrzydzenia, odwiedzana jedynie przez brata, a i to bardzo rzadko. Rzeźbiarka bardzo pragnęła wrócić do domu, do pracy twórczej, a i lekarze niejednokrotnie wydawali przychylne opinie - rodzina jednak nieodmiennie postanawiała pozostawić Camille w szpitalu. Kobieta przebywała z zakładzie aż do śmierci, przez około 30 lat.

Zajmując się Camille Claudel, reżyser nie tylko analizuje sytuację twórczej jednostki, której odebrano wolność. Konfrontuje też Camille z bratem, żarliwym chrześcijaninem, nie mogącym wybaczyć jej przeprowadzonej niegdyś aborcji i przekonanym, że artystka jest opętana. Istotnie, Claudel nie jest przykładem miłości bliźniego - cierpi na urojenia prześladowcze, z trudnością znosi towarzystwo upośledzonych. Całą swoją wzniosłą energię realizowała w sztuce, tę zaś jej odebrano. Paul jednak nie jest w stanie tego zrozumieć.

Camille Claudel 1915 to film dość wymagający, jednak nawet ci, którzy zwykle unikają trudniejszego kina, powinni zastanowić się, czy nie wziąć rozbratu ze swoimi zasadami. W roli artystki pojawia się tu bowiem Juliette Binoche - jest to naprawdę świetny wybór obsadowy i doskonała rola.

Artystyczne 7/10

Sie rozkręca, ale ciekawi mnie, czy będzie jakiś film, który rzeczywiście powali.

Powalił mnie. "Night Train to Lisbon". Napisałam co wiedziałam i idę się napić, może zapomnę.

Esme, co jest z Panahim? Zdaje się, że dałaś pierwotnie 4\10, ale nie pamiętam. Jaka jest Twoja ocena? tu mi takie cóś wyskoczyło https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10151731337963761&set;=a.397280958760.208213.397214703760&type;=1&relevant;_count=1

Nie oceniam. Po zastanowieniu nawet stonowałam tekst. To był mój kryzysowy dzień na Berlinale, ledwo paczyłam na oczy i mogłam nie załapać czegoś istotnego. Film mi się nie podobał, znudził mnie prawie na śmierć, ale nie mogę uczciwie go zdyskwalifikować.

Rankingi to śliska sprawa, ja mam na przykład na kolanie rozłożony taki, w którym Panahi jest w połowie peletonu, równo z Seidlem, ani niżej niż np. Soderbergh. Wg mnie na Berlinale były lepsze filmy i będę zawiedziona, jeśli Złotego Niedźwiedzia dostanie Closed Curtain.

Dodaj komentarz